Tak, mamy dobre polskie produkty, ale trzeba spojrzeć na sprawę szerzej - sama kultura konsumpcjonizmu, gdzie dla utrzymania pozycji towarzyskiej trzeba ciągle coś kupować, jest szkodliwa dla narodu! Należy zwalczać postawę "zastaw się, a postaw się", która zawsze rujnowała kraj. Nadmierna konsumpcja zawsze też prowadziła do zdobywania pieniędzy kosztem zdrady interesów narodowych - już choćby w tym sensie, że cwany biznesmen naciąga rodaków na zbędne wydatki, żeby samemu zarobić na inne zbędne wydatki i nimi szpanować. W ten właśnie sposób marnuje się kapitał narodowy - i polska przyroda zawalana jest śmieciami. Są to prawidła uniwersalne, dlatego już Cyceron zwalczał mody konsumpcyjne - choć o ekologii wtedy nie słyszano. Refleksja u większości społeczeństwa przychodzi jednak zwykle za późno. Chyba Kamiński opisywał, jak podczas wojny jakiś chłopak obnosił się dumny z drogim ubraniem, a dziewczyna to wyśmiała. Brawo! ...tylko że wtedy kraj już nie istniał. Oczywiście trudno sprawić, aby w czasach pokoju społeczeństwo pogardzało nadmierną konsumpcją, nawet w imię patriotyzmu - skoro Cyceronowi się nie udało... Udało się wprawdzie królowi pruskiemu, ale on osobiście okładał kijem modnisiów na ulicach.
Wydaje mi się jednak, że przynajmniej w pewnym gronie patriotów można stworzyć taki system, który zminimalizuje produkcję śmieci i uczyni narodową gospodarkę racjonalniejszą. W Chorwacji np. wodę gazowaną sprzedaje się w plastikowych, ale wymiennych w sklepie syfonach - takich z dźwignią i kranikiem. Zwykłe plastikowe butelki też są, ale nawet ich ludzie raczej nie wyrzucają, tylko wlewają do nich wino w ulicznych punktach sprzedaży. A ponieważ piją to wino pomieszane z wodą z syfonów, obieg butelek jest raczej zamknięty.

Gdyby jeszcze inne podstawowe produkty były sprzedawane w opakowaniach wielokrotnego użytku, mogłoby się to opłacić klientom, którzy nie musieliby dokładać do ceny opakowania oraz wywozu śmieci. A producenci - cóż - musieliby walczyć o takich klientów. Oczywiście nie rozwiąże to całego problemu nadmiernej konsumpcji, jeśli nadal dla szacunku otoczenia będą konieczne inne zbędne wydatki. Tego akurat zazdroszczę dawnym partyzantom, że w ich czasach szacunek zapewniało zwalczanie podłego systemu, a nie udział w nim, jak jest dzisiaj.
W jaki sposób konsumpcjonizm zabija zainteresowanie historią, pisałem już gdzie indziej, więc nie będę tu powtarzał, ale sami widzicie, jak to wszystko się łączy na niekorzyść kraju. Całe książki o tym szkodliwym mechanizmie napisano, ja tylko tutaj tak pobieżnie mówię. Ale co robić, jeśli jest nas tak mało? Gdzie można znaleźć patriotów, którzy wszystko to zrozumieją?