No to widzę, że pocisnęliście z trudnym tematem.

Zgadzam się z pierwszymi przedmówcami - że trudno zdefiniować kiedy zarodek staje się człowiekiem, oraz, że polskie prawo aborcyjne jest bardzo dobre - acz jak każde dobre, wyważone prawo - uważane przez większość za złe.

Nie narodził się taki, co by wszystkim dogodził - i to samo można powiedzieć o prawie.
Niestety bolesne jest to, że chociaż prawo jest dobre, to jego przestrzeganie sprawia, że staje się ono niemal prawem martwym. Bo cóż z dobrych przepisów, skoro grupa babć, które od 30 lat własnych dzieci mieć nie mogą, oraz starych księżulków, którzy o tego typu problemach wiedzą mniej niż średnio doświadczona nastolatka, są w stanie swoim 'świętym oburzeniem' storpedować każdą próbę wyegzekwowania swoich praw.
Każdy by chciał mieć prawo po swojej stronie, a tak się nie da, bo należało by z Polski stworzyć 38mln państw, w których obowiązywałby odrębne przepisy. Należy w końcu zrozumieć, że:
a) nie każdy jest 'katolikiem świętszym niźli papież', i nie każdy uznaje taką moralność za doskonałą i rozwiązującą wszystkie problemy jednostek;
b) wyzwolonym pseudo-ateistą, który twierdzi, że zeżarł wszystkie rozumy;
c) jakimś tworem femini-zielono-paficisto-anarchistycznym, który uważa, że ogólnie społeczeństwo jest głupie, zmanipulowane, niewolne, nie dbające o każdego żuczka, et cetera.
Można uważać, że życie jest święte - owszem, przekonywać innych do swoich poglądów - owszem, ale nie jak jakiś cholerny terrorysta, blokować wykonywanie przez lekarzy obowiązków służbowych.
Można też uważać, że człowiekiem się jest od pierwszego oddechu i chcieć zakończyć rozwój zarodka po paru tygodniach - okej, ale należy mieć wzgląd na fakt, że prawo nie zobowiązuje do konsekwencji - jesteś w stanie 'zrobić dziecko' to, na litość bogów, bierz odpowiedzialność za swoją 'dojrzałość'. Istnieje mnóstwo metod zapobiegania niechcianej ciąży, a aborcja bynajmniej do nich nie należy.
Osobiście jestem zdania, że prawo jest dobre, należy tylko skorygować jego egzekwowanie i będzie dobrze. Sam jestem zwolennikiem życia, ale tylko jeśli jego powstanie nie zagraża zdrowiu matki - czy to fizycznemu, czy psychicznemu, albo i zdrowiu dziecka. Nie można zabierać ludziom szansy na wychowanie zdrowego potomka - tak, może i jestem 'mordercą', ale uważam, że dziecko, którego zdrowie jest od początku fatalne nie powinno przychodzić na świat na którym nie czeka go nic dobrego. Można się ze mną zgodzić w tym punkcie, lub nie, ale takie jest moje zdanie.
A co do ludzi, którzy chcą 'na życzenie' - nie szanuję ich, uważam ich za nie dojrzałych gnojków. Jeśli gumka się zsunie/pęknie/wyleje, tabletka nie spełni swoich 99,97% założeń, spirala się popsuje, 48 nie pomoże, lub jajowody/nasieniowody się rozwiążą - to cóż, można zacząć grać w totka, ale widać tak musiało być.
