Ostatnio poczytałem coś frapującego:
Za:
http://antypolonizm.pl/"I Wojna Światowa zakończona (Zdjęcie) Polski chłopiec na ruinach swojego domu podczas niemieckich nalotów. Warszawa, wrzesień 1939 r. Foto: Julien Bryan / AP FotoNiemcy oficjalnie kończą I Wojnę Światową.
Cezurą jest wypłacenie ostatniej transzy reparacji wojennych zasądzonych dla Francji i W. Brytanii w czasie traktatu wersalskiego w 1920 roku. Niemcy pewnie się cieszą. Pytanie jednak brzmi: co z odszkodowaniami dla Polski za II Wojnę Światową? Polska (nawet jako PRL) nigdy oficjalnie nie zrzekła się odszkodowań. Owszem zrobił to za nas Związek Radziecki i też bez potwierdzenia oficjalnego. Bo w sumie jak ZSRR miałby oficjalnie zrzec się za Polskę skoro ta była oficjalnie suwerennym krajem. Ktoś by powiedział, że nie warto do tego wracać, skoro dziś mamy tak dobre relacje z Niemcami a takie roszczenia mogłyby je popsuć.
Powody żeby wracać są:
1) Po pierwsze zło powinno być karane, a Niemcy II Wojną Światową wyrządzili Polakom wiele zła, które my nadal próbujemy naprawić. Może nie czujemy tego na co dzień, ale II wojna zahamowała rozwój Polski. Nasz kraj naprawdę miał szansę w latach 50. dogonić Zachód w poziomie życia. Niemiecka agresja i plany podboju świata zatrzymały to a potem oddanie nas pod "opiekę" ZSRR dopełniło dzieła zniszczenia.
2) Drugie: biznes jest biznes - sorry Winetou. Francuzom jakoś troska o dobre relacje z Niemcami nie przeszkadzała pobierać odszkodowań za I Wojnę Światową aż do teraz. Jak mówi prawo ekonomii: niewykorzystany zysk jest stratą. A kto ponosi straty w końcu może zbankrutować.
3) Postawa Niemców - odmawiają nam kategorycznie odszkodowań za II Wojnę Światową, ale sami pozwalają (na innych zasadach) wnosić prywatne pozwy przeciwko Polsce a to za utracone mienie, a to za wypędzenia. Aktywność Ericki Steinbach i rosnące dla niej poparcie wskazuje, że najchętniej przerzuciliby winę za rozpętanie II Wojny Światowej na Polskę.
Pamiętajmy, że II Wojna Światowa została zakończona na dużo bardziej nieuczciwych zasadach niż jej poprzedniczka. Wina leży głównie po stronie ZSRR, który w przeciwieństwie do wykończonego wojną Zachodu czuł się na fali i potrafił stawiać twarde warunki. On też został głównym beneficjentem porozumienia w Jałcie (które było w porównaniu z Traktatem Wersalskim raczej mafijnym spotkaniem). Polska po I wojnie zyskiwała dużo (choć wiele musiała sobie jeszcze wywalczyć), po II już tylko traciła. W czasach przed i po I Wojnie znany był dowcip o Polaku, który mając napisać rozprawę naukową o słoniu popełnił dzieło pt.: "Słoń a sprawa polska". Tak - nasi przodkowie potrafili nagłaśniać sprawy polskie i doprowadzać je do pozytywnego finału. Dziś mam wrażenie, że wielu rodaków wstydzi się mówić o Polsce i o tym co nam się należy. A może się boją. W każdym razie zbyt często słyszę i czytam: "co o nas świat (Zachód) pomyśl?". Ja mam gdzieś, co sobie pomyśli, o ile odda to, co nam się należy. Tym bardziej, że nigdy nie słyszałem ze świata: "co sobie o nas Polacy pomyślą?". "